Karteczki samoprzylepne mają swoją historię. Sięgającą lat 70. tamtego wieku. Pewien amerykański chemik próbował stworzyć mocny klej do budowy samolotów, jednak skutkiem jego działań było odkrycie kleju, który przywierał, ale nie wiązał się trwale z powierzchnią. Znajomy chemika udzielał się w kościelnym chórze i odczuwał dyskomfort, gdy papierowe zakładki wypadały ze śpiewnika w trakcie koncertów. Co było dalej, wiemy: panowie połączyli siły i stworzyli samoprzylepne karteczki, które dziś mają setki zastosowań, ale to pierwotne (zakładka, nie samoloty) wydaje się wręcz idealne do wakacyjnej lektury (zwłaszcza w plenerze).
Korzyści z zakładek są jasne: zaznaczamy miejsce, w którym ostatnio skończyliśmy lekturę, by później nie tracić czasu na odnalezienie właściwego fragmentu. Korzystając z samoprzylepnych karteczek, dodatkowo mamy pewność, że zakładka nie wypadła (jak nieszczęsnemu chórzyście), a sama karteczka nie niszczy delikatnej materii. MG oferuje mnogość fantazyjnych wzorów i kilka formatów (stosownie do rozmiaru książki). Są zatem koty, pandy, niedźwiedzie, gwiazdy, kwiaty i płatki wiśni etc. Są też naturalne i ekologiczne karteczki z serii Nature Life w neutralnym kolorze. Wesołe wzory sugestywnie zachęcają najmłodszych do klasycznej papierowej lektury, a ich wielość świetnie się sprawdza, gdy lektura odbywa się sztafetami – każdy czytelnik zaznacza swoje miejsce swoją karteczką (jeden egzemplarz Harry’ego Pottera + trójka rozentuzjazmowanych i nieletnich fanów – kto ma dzieci, ten wie!).
Dla tych, którzy zwykli robić notatki na marginesach i chcą zwalczyć ten nałóg, stworzono nieco większe formaty (seria Summer Fruit), na których wygodnie można zapisać przemyślenia z lektury, zanotować cytat, sentencje itd. Mają odpowiednio dużą powierzchnię (i białe tło!), by wygodnie nanosić nawet dłuższe teksty. Karteczek jest od 30 do 80 w zestawie, więc powinny wystarczyć (można ich używać wielokrotnie) dla całkiem pokaźnej rodziny wakacyjnych moli (książkowych, rzecz jasna)!